Jest jeden sekret.
Dziwna książka. Super wiedza….
Książka zrodziła się wypływającej z serca chęci podzielenia się wypracowanym – w oparciu o studiowanie wschodniej kosmologii i lata praktyki systemem – można powiedzieć ,, przepisem na pewne schudnięcie` i co czasem jest jeszcze trudniejsze – utrzymanie tej ,,swojej upragnionej` wagi… figury.
System ułożony jest w formie siedmiu sekretów.
Każdy z nich wymaga przepracowania, skupienia się nad nim przez tydzień. Po siedmiu tygodniach po przerobieniu wszystkich można przystąpić do z komasowanej – równoległej pracy nad nimi aż dojdzie się do momentu, że będą częścią nas. Podświadomie będziemy właściwie postępować, aby nasze ciało z duszą współgrało. By być z siebie zadowolonym.
skok w Psycho Thriller
Dziwna książka. Super wiedza.
Książka Melissy Wise: Jest jeden sekret wydawała się z bólem…
🙂 ...jak się korektorka na mój tekst rzuciła, to swoje myślenie – niezgodne z moim odbiorem świata – uporczywie wciskała.
Moje słowa, sformułowana….tak sobie po swojemu po prostu przeinaczyła. Miła była… ale swoje kompetencje daleko przekroczyła!
Pisałam: za dużo na sobie kilogramów noszenie – a ona zmieniła na czułam się za gruba. Kobieto – co czułam, wyraziłam swoimi słowami. Nie przeinaczaj.
Pisałam: sama zostałam z tym zagadnieniem – a ona – z tym problemem. Kobieto nie stosuję tego określenia celowo, bo chcę pozytywnie polaryzować! ); dla mnie to było dokładnie zagadnienie do przepracowania ! Nie przeinaczaj.
Ale ona swe paluchy (nie, nie paluszki… paluszki by tak nie czyniły) wsadzała i przeinaczała.
Było tego więcej, więc z korekty zrezygnowałam. Nie chciałam, by korektorka w tekście buszowała i moją strukturę poetycką naruszała… Swoje- prozaiczne myślenie wstawiała.
Ale to był dopiero początek…
Jeszcze nadzieję na pomyślną współpracę z wydawnictwem miałam. Potem była grafika…. czyli ( nie uwierzycie ) Skok w Psycho – thriller …. Czułam się, jak bym sama ją robiła… Okazało się, że za dużo oczekiwałam….
W pewnym momencie nawet mi się odgrażano… na drzewo wysłano – na co odpowiedziałam, że jak już – to na Planetoidy chętnie polecę, ale First Class, ale na to nie zareagowano – pewnie w budżecie wydawnictwa kosztów na latanie pierwszą klasą nie przewidziano.
Na Planetoidy nie poleciałam, a zdegustowana współpracą z wydawnictwem – po 9 miesiącach – współpracę tę przerwałam. (O stratach finansowych nie wspomnę).