Teoretycznie to co najprostsze, powinno być najłatwiejsze do zrealizowania. To dlaczego tak się nie dzieje. Już od dawien dawna i w polskiej kulturze istniała tradycja picia szklanki gorącej wody. Nasze babcie i prababcie najczęściej dodawały do niej miodu i wciskały cytrynę… w ten sposób rozpoczynały dzień.
W kulturze wschodniej obyczaj picia gorącej wody jest także obecny i stale kultywowany.( Nikogo pochodzącego z tej części świata nie zdziwi prośba o szklankę gorącej wody)…W Polsce jakby z lekka zanika… O randze picia gorącej wody i jej doskonałemu wpływowi na kreowanie cudnego ciała wspominam w książce Jest jeden sekret.
Przeżywałam tortury z tym piciem gorącej wody. Bardzo to lubiłam i lubię czynić, ale czasem to naprawdę miałam dosyć dziwnych min, gdy ją zamawiałam. A co do tego… może jednak saszetkę jakiejś herbaty. Może jednak. Najchętniej to bym powiedziała … dawaj wodę i odczep się… Bo można raz czy drugi grzecznie tłumaczyć, że sama woda, że warto…
Ale stale tłumaczyć się, że piję… Doszłam do momentu, że nikogo nie chciałam uświadamiać i przekonywać…
I nie tłumaczyć, dlaczego piję. A tak naprawdę to piję, bo Lubię! Piję od lat osiemdziesiątych… 2, 3 szklanki dziennie… czas mi się zatrzymuje…
Obecnie jest dużo lepiej… .świadomość pracy nad swoimi kubeczkami smakowymi wzrasta. Nad zmysłem smaku. Mogłabym wskazać parę fajnych miejsc w Warszawie, gdzie bez zmrużenia oka dają mi to, co moja dusza pragnie… kubek gorącej wody… Wreszcie nie czuję się jakaś inna..
każdy ma wolny wybór…