Znane jest powiedzenie, ogólnie przyjęte.  – Jesteś tym, co jesz!. Mam odmienne przemyślenie  w tym względzie. Nie jesteś tym, co jesz. Jesz to, czym jesteś!

Dokonujesz wyboru jedzenia (kupujesz i chętnie jesz),  odpowiadającego  tobie na najgłębszym poziomie jestestwa (ewolucyjnym). I to jest zupełnie naturalne. Teza ta może być lepiej zrozumiała w kontekście na przykład odchudzania. Aby było efektywne, należy go przepracować w głowie.  Bowiem można zrobić ograniczenia ilości jedzenia przez tydzień lub dwa, ale jeżeli nie zmienimy przyzwyczajeń długodystansowo, to nie będzie trwałych efektów. Jak to uczynić, dowiesz się  się czytając ,,Jest jeden sekret”.

Zmiana charakteru (rodzaju) jedzenia wpływa na zmianę charakteru człowieka!

Wybór rodzaju jedzenia podlega stałej ewolucji i podąża krok za krokiem za osobistym rozwojem, można powiedzieć, uaktualnia się.

Nie istnieje w tym względzie różnicowanie ludzi na lepszych, bo nie jedzą mięsa  czy gorszych, bo jedzą. Przynajmniej nie powinno! Natura sama reguluje na poziomie molekularnym, co dana osoba preferuje w jedzeniu; co bardziej jej służy. Decyduje stopień świadomości. 

Jeżeli odczuwasz  ochotę na mięso, to pomimo szerzącej się mody na jego niejedzenie, słuchaj swego organizmu – Jesteś mięsożerny.  Ale – Kup mięso najwyższej jakości – bez hormonów – i  smacznego, jedz je sobie ze smakiem. W samym jedzeniu mięsa nie ma nic zdrożnego… kwestia w ilości i jego jakości. Dopóki mięso ci smakuje, to automatycznie masz przyjemność z jedzenia, a tym samym dobrze pokarm przyswajasz.  A to się równa zdrowie. Pewnie przyjdzie moment, że bardzo ograniczysz jedzenie mięsa albo zrezygnujesz z tego zupełnie. Ale lepiej by była to decyzja z własnego wyboru, a nie pod wpływem sugestii otoczenia.  

Nie jem mięsa i jego przetworów od około trzydziestu lat (nie wiedziałam wtedy, że nazywa się to wegetarianizmem- nie znałam jeszcze angielskiego), ale nigdy nikogo do tego nie nakłaniałam i nie nakłaniam. Może między innymi dlatego, że mnie stale nakłaniano do jedzenia mięsa. Rosło mi w buzi… nie znosiłam pływającego kawałka mięsa w rosole, który też mi na siłę wciskano. Muszę przyznać, że nie było mi łatwo.. Byłam niezrozumiała.  Słyszałam, jesteś dziwna… Inna.

Ani dziwna ani inna. Po prostu, ani przez moment nie miałam i nie mam ochoty na mięso, kiełbasę, szynkę.  Pamiętam przed laty, jak wychodząc ze szkoły po pracy, szłam do najbliższego warzywniaka przy Bielskiej, , aby kupić jabłka, jarzyny. Robiąc zakupy omijam z daleka regały z mięsem, z chęcią podchodzę do części owocowo-warzywnej.  Z natchnieniem po jabłuszka… po lobo… cortlandy.

Inną kwestią, że przed laty jadało się mięso od święta (najczęściej w niedzielę), że nie hodowano tyle zwierząt w wiadomym celu. Nie kategoryzowano na jadających je czy nie – nie było tego zagadnienia. Ludzie bliżsi byli naturze i intuicyjnie jadali mięsa niewiele.

To z domu rodzinnego wynosimy wzorzec odżywiania.

Kobiety, mamy – serwujące dzieciom na przykład kalafiorka polanego masełkiem i podsypanego świeżym koperkiem czy ugotowaną marchewkę, czy i inne tego typu dania, wyrabiały ….i wyrabiają zdrowsze -urozmaicone przyzwyczajenia kulinarne. Ale w przypadku rozwijających się organizmów, jak najbardziej wskazane jest (przynajmniej na obecnym etapie ewolucyjnym homo sapiens ), zaserwowanie dwa razy w tygodniu kawałka mięsa.  Dzieci i  dorastająca młodzież potrzebują tej formy białka – nieodzownego budulca tkanek.

W dawnych czasach ludzie – moje prywatne odczucie – sięgali po jedzenie, gdy byli głodni. Teraz tylko gdzieś w 30 procentach sięga się po jedzenie naprawdę z głodu, W dominującym stopniu je się dla przyjemności (ofiarowanej kubeczkom smakowym) i miłego spędzenia czasu. Jedzenie stało się formą narkotyku. Uzależnienia od smaku słodkiego  – wyrobów czekoladowych, ciast, uzależnienia od ulubionego rodzaju wyrobów mięsnych i wędliniarskich przyprawionych na ostro.  (Od czasu do pojawia się pragnienie zjedzenia czegoś na kwaśno). Istnieją uzależnienia indywidualne od konkretnego produktu;  sięgamy po niego machinalnie nie uświadamiając sobie,  że jesteśmy w jego władaniu.  

Jedzenie działa w szerokim zakresie…. pobudza zmysł wzroku, smaku (kubeczki smakowe znajdujące się na języczku upominają się… chcę jeszcze, jeszcze), zmysł zapachu. Do tych trzech sensorów ludzkich dochodzi czwarty, bardzo intensywny – uczucia wywołane jedzeniem danej potrawy i starannie zapisane w podwzgórzu. Wymienione sensory to narzędzia naszej podświadomej natury  – o czym wspomniałam na początku tekstu – najgłębszego  poziomu istnienia. Uświadomienie sobie ich oddziaływania na nas, zapanowanie nad nimi,  to rola naszego Umysłu.

I Ching – Chińska Księga Mądrości mówi:

Człowiek ma części szlachetne i nieszlachetne. Nie można kosztem jednej, zubożać drugiej. O tym, czy człowiek jest człowiekiem szlachetnym  czy nie,  decyduje to, której poświęca więcej czasu.

Translate »